Islas Balestas
Po znakomitej kolacji wieńczącej męczący, ale niezmiernie ciekawy dzien. podejmujemy decyzje, ze rano popłyniemy obejrzeć ptaki i zwierzęta zamieszkujące Islas Balestas. Pierwszy plan zakładał, ze znajdziemy jakiegoś przewoźnika w porcie. Tuz przed śniadaniem okazało sie ze za 8 min łódka na wyspy odpływa z pomostu przy naszym hotelu. Po drodze oglądamy Kandelabr wyryty i utrwalony na powierzchni jednego ze wzgórz otaczających zatokę. Kandelabr, to symbol kaktusa(świecznika) o wysokości ok. 60 m, szerokości ok.40m wykonany przez wybranie wierzchniej warstwy piasku na głębokości ok. 50 cm i szerokości ok. 2m. Całość została wykonana przynajmniej 2 tys. lat temu i właściwie niewiadomo, w jakim celu, jaka technika i w jaki sposób znak wykonany na piasku przetrwał do dzisiaj.
Płyniemy dalej i po 15 min docieramy do grupy skalistych wysepek, pełnych rozmaitych ptaków, pingwinów, Lwow morskich i wszelkich morskich żyjątek. Z otwartymi ustami przyglądamy się sie tysiącom otaczających nas stworzeń. Jesteśmy tak blisko ptaków i lwów morskich, ze możemy ich niemal dotykać. Ten kontakt z dzikimi, wolnymi i wspaniałymi zwierzętami pozostawia niezapomniane wrażenie.
Powrót do hotelu śniadanie i godzinę później siedzimy w autobusie do Limy. Lima- Miasto Królów została założona przez Pizzara w 1532 roku, jako stolica nowego królestwa Hiszpanii, ale przede wszystkim, jako port do spedycji zrabowanych skarbów Inków. Dzisiaj Lima liczy sobie 7 mln mieszkańców. Piękna kolonialna dzielnica łączy sie z nowoczesnym centrum i dalej ze slumsami. Nad miastem niemal przez cały rok unosi mgła. Po oglądanej przez nas wspanialej naturze, dżungli, górach, kanionach rzekach i pustyniach Lima to ostatnie miejsce, do którego chcielibyśmy trafić. Wracamy do rzeczywistości.
Hostel Parivana w Limie jest rekomendowany przez Cruz del Sur. Pełno w nim młodzieży, atmosfera iście akademicka. Czyste pokoje, ciepła woda, ręczniki, a wiec wszystko, czego potrzebujemy. Dodatkowy, koronny atut to znakomite położenie w bezpiecznej dzielnicy Milaflores, tuz nieopodal parku i kilku ulic handlowych. Wieczorna kolacje zjadamy w nadmorskim pasażu położonym na urwisku, nad brzegiem oceanu.
Nasza podroż zmierza ku końcowi. Jutro o 21 wsiądziemy do samolotu i wracamy do codzienności. Ogromnie sie z tego cieszymy, bo tęskno nam za dziećmi, domem i rodzina, ale juz dziś marzymy i rozmawiamy o następnej podroży. Wszyscy jesteśmy pewni, ze zaraz po powrocie do domu będziemy tęsknić za wolnością podróżnika.