Dzien odlotu
Lotnisko w Limie i wlasciwie wszystko w Standardzie, kolejka,odprawa bagazu, odprawa osobista, male zakupy i perspektywa 11 godzin lotu oczywiscie tylko do Madrytu. Samolot nie pachnie nowoscia 400 osob w samolocie tez raczej nie pachnie. Przygladam sie podrozujacym ludziom. Po chwili dociera do nas, ze nie bardzo tu pasujemy, bo srednia wieku na pokladzie to 75 lat. Siwe i lyse glowy, powolne i dostojne ruchy. Wiekszosc podrozujacych to emeryci, przewaznie malzenstwa. Troche przerazeni startem i lotem, troche nerwowi, ale na swoj sposob odwazni bo podrozujacy.Chyba cale zycie czekali na swoje podroze, cale zycie pracowali, zarabiali, gonili za fortuna i dopiero teraz moga realizowac swoje dziecinne marzenia o podrozach. Wydaje mi sie, ze minus tych, dojrzalych podrozy polega na tym, ze najpierw te marzenia trzeba wskrzesic, wywolac je z 60 letniego natloku spraw i obowiazkow. Jesli to sie udaje, to natychmiast nasuwa sie pytanie o sens i kolejnosc zdarzen naszego zycia. Daleki jestem od napietnowania wieku, ale dzisiaj wydaje mi sie ze prawdziwe podroze to takie, ktore pozwalaja dotrzec do najbardziej dzikich miejsc, takie, ktore wymagaja wysilku, sprawnosci ciala, ducha i odwagi, wymagaja podejmowania ryzyka i ciaglej zmiany planu, jednym slowem powinny byc troche szalone.
Wlasnie ta nuta szalenstwa i ryzyka jest tym co tworzy wspomnienia. Dzisiaj wydaje mi sie ze Ci 70 latkowie, dysponujac swoimi oszczednosciami probuja nadrobic stracony czas patrzac na Peru jak na nastepny egipski kurort. Ich oszczednosci pozostawione w tym kraju pozwola stworzyc osrodki, wyciagi, drogi itd. i otworza podwoje dla innych emerytow. Wszystkie te mechanizmy daza do wyrownania poziomu gospodarczego, co w konsekwencji spowoduje ze znikna regionalne produkty, ubrania i zwyczaje, zanieknie wlasnie to to nas najbardziej fascynuje, czyli odmiennosc. Jesli tak sie stanie znaczy ze globalizacja jest najbardziej doskonala forma socjalizmu opartego nie na przekonaniach politycznych, ale na pieniadzu.
Patrzac na tych starych spracowanych ludzi uwazam, ze w ich wieku bede szukal spokuju w Egipcie, Turcji, Tunezji. Jeżeli dozyje to będę spokojnie czekal na lezaku na nastepna lemoniade, lub lampke wina.
Ale poki co poszukam nastepnych zakatkow, trudnych i dzikich, zeby stworzyc wspomnenia i opowiesci dla swoich rowiesnikow za 30 lat. Wtedy lezac na lezaku przy basenie i poslugujac sie zdjeciami i dziennikiem podrozy bedziemy mogli blyszczec towarzysko i nie ponosic ryzyka zawalu na skutek spoznienia się na autobus, czy zbyt slonej zupy….
Podrozujmy.