Smieciarnia, stragany z kukurydza slaodyczami napojami chipsami i wlasciwie wszystkim co jest dostepne w naszych sklepach. Niestety z lokalnych potraw mozemy nabyc tylko gotowana kukurydze oblozona slonym, bialym serem. Jednak miejsce w ktorym jestesmy, wyroznia sie nazwa i krajobrazem, ktory zacmiewa cala ta smieciarnie. W oddali widac przebijajace sie przez chmury osniezone szczyty gor. Chmury niczym ciezka opadajaca zaslona schodza z gory w dol i z wolna pochlaniaja upajajacy widok. Na pierwszym planie za odrapanym i rozpadajacym sie budynkiem stoi rosla i rozwichrzona palma. Dzwieki ulicy, tez sa inne niz zazwyczaj. Mieszanka jezykow, francuski, hiszpanski, rzadziej angielski nie sa w stanie zagluszyc melodii plynacego nieopodal potoku. Cienie sunace z wolna po betonowej ulicy i zapach pieczonego miesa. To wszystko tworzy niepowtarzalna atmosfere stacji kolejowej w Ollaytamtambo.
Do Ollaytamtambo docieramy po calodniowej wycieczce podczas ktorej podziwiac moglismy twierdze Inkow i otaczjace je gory. Dzien zaczelismy tradycyjnie od opuszczenia hotelu, bo przyjety juz wczoraj wieczorem plan zakladal zakonczenie dzisiejszego dnia transferem do Machupicchu.
autobusem dojechalismy do targu Pisaq i po 20 minutowych zakupach, a raczej spacerze miedzy straganami pojechalismy w gore drogi, ktora doprowadzila nas do poczatku trasy spacerowej, ktora wiodla do ruin inkaskiej twierdzy Pisaq. Juz po wyjsciu z autobusu widzimy przepiekna perspektywe zielonej rzezbionej uprawnymi polami doliny z porozrzucanymi gospodarstwami. Po wejsciu na sciezke (niestety pelna turystow) perspektywa jest jeszcze bardaziej oszalamiajaca. Szczyty laczace sie z chmurami, zielen oraz doskonala kilkunasto kilometrowa widocznosc powoduja ze co chwila stajemy i zachwyceni perspektywa robimy zdjecia, po to by nie uronic zadnego szczegolu otaczajacego nas krajobrazu. Ze wzgledu na wysokosc (4100m) spacer jest meczacy. My mimo tego ze mamy za soba aklimatyzacje w Ekwadorze rowniez odczuwamy brak tlenu. Cala pokonywana trasa byla kiedys czescia drogi inkow po ktorych poslancy-maratonczycy przenosili informacje z miasta, do miasta. Po twierdzy Pisaq zostaly dzis tylko ruiny skladajace sie z kamiennych, rowno oszlifiwanych blokow skalnych. Perfekcyjnie wygladzone i szczelnie do siebie dopasowane kamienie zostaly dzis jedynym, milczacym swiqadectwem znakomitej historii, technologii i nauki tamtych czasow. Wspolnie uwieczniamy sie w najciekawszych miejscach probujac zatrzymac chwile i widoki w kadrze w taki sposob zeby kazde siegniecie po album odzwiezalo wspomnienia i przenosilo nas w czasie. Jest tak pieknie, ze chcialo by sie zostac i patrzec, patrzec, patrzec....
Dalej w planie mamy zwiedzanie Ollaytamtambo, pierwszej partyzanckiej stolicy Inkow oraz miejsca, gdzie inkowie pozostawili wiele sladow swiadczacych o ich wiedzy w roznych dziedzinach nauki- astronomii, budownictwa, rolnictwa oraz swiadectwa tego ze rozumieli przyrode i potrafili nad nia zapanowac. Ollaytamtambo to miejsce pierwszego triumfu wojsk Manka Inki, nad kiszpanska kawaleria. Podczas proby zdobycia twierdzy zamykajacej swieta doline indianie nie dali szans konkiwskadorom. Stzraly z lukow indian Anti, oraz kamienie staczane z tarasow majestatycznej twierdzy skutecznie zatrzymaly natarcie kawalerii. Hiszpanie zwiazaniu walka nie dostrzegli mmentu, kiedy na rozkaz Manca Inki skierowano wody plynacej nieopodal rzeki na doline z ktorej atakowali hiszpanie. Konie i jezdzcy wycofali sie grzeznac w blocie i uznajac wyszszosc armii Inkow.
Zasapani wspinamy sie po murach twierdzy ogladamy 3 m tarasy oraz zainspirowani opowiescia przewodnika usilujemy dostrzec profil Wiracochy i Inki wyrzezbiony przez nature w skale przeciwleglej do twierdzy gory. Najwieksze wrazenie robi na nas jednak budowla skladajaca sie ze skalnych 60 tonowych blokow umieszczonych na szćzycie twierdzy. Bloki wykonane z materialu skalnego nie dostepnego w tej okolicy sa gladkie jak szklo, a ich zaciecia i bezspoinowe laczenia sa swiadectwem najwyzszego kunsztu kamieniarskiego. Patzrac na to nie wierzymy ze To Inkowie wykonali te budowle, moze oni tylko przejeli wiedze i technologie od kogos, kto byl przed nimi?
twierdza byla jedniczesnie obserwatorium astronomicznym pozwalajacym przewidywac pogode, liczyc dni, pory roku i obserwowac gwiazdy.
Od dzis podrozuje z nami polskie malzenstwo Beata i Daniel z mala Ola. Ola 6 letnia niebieskooka blondyneczka wzbudza zainteresowanie miejscowych, dla nich Ola jest rownie orientalna co inkaskie dzieci dla nas.
Zarowni w Pisaqu jak i w Ollajtamtambo dzieci w ludowych strojach kreca sie miedzy straganami. Ciezko pracuja, noszac na rekach male alpaki i owieczki nagabuja turystow. Una sol seniorr, una sol. Usmiechaja sie i siadaja na kolanach turystow. Na kolana mozna te brac mniejsze dzieci zawiniete w kolorowe przesikane na wskros materialy. Zeby do konca oddac atmisfere nalezy powtorzy jeszcze :''aqua, aqua, coca, coca, inca cola....
konczymy dzien, docieramy do Machupichcu. Rozmawiamy o polskim jedzeniu, kotletach schabowych i bigosie. Probujemu uporzadkowac wspomnienia z naszej podrozy co ze wzgledu na szalone tempo nie bardzo nam wychodzi, mylimy nazwy odwiedzonych miejscowosci.