Geoblog.pl    yanosik    Podróże    Ekwador Peru    Alausi pociag i urocza Cuenca
Zwiń mapę
2009
12
lis

Alausi pociag i urocza Cuenca

 
Ekwador
Ekwador, Cuenca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11929 km
 
Alausi,
niestety ze wzgledu na rozmiar plikow, na blogu udje sie nam umiescic tylko 2 zdjecia. Oddajemy bagaze do przechowalni w hotelu i ubrani w cieple ubrania uzbrojeni w apatary udajemy sie na stacje kolejowa. W dzien miasteczko jest jeszcze piekniejsze niz w nocy. To co dzis zachwyca mnie najbardziej to twarze ludzi i niepowtarzalne kolory ich stojow.
W ubraniach kobiet kroluje czerwien i zielen. Czerwone chusty, zielone spodnice i czarne lub brazowe stare znoszone wypalone sloncem kapelusze.
Twarze starych kobiet spalone sloncem i wysmagane wiatrem, poorane tysiacami zmarszczek. Wszystkie gdzies ida, na cos czekaja. Niektore z nich dzwigaja na plecach ciezkie i wielkie jutowe worki, ktore niczym jarzmo bezlitosnie przygniataja ich plecy do ziemi. Momentami wydawac by sie moglo, ze ida na czworaka. Widoku w szczegolach dopelniaja bezzebne wargi i przewaznie kuruczo czarne lub rzadziej siwe geste wlosy i czarne blyszczace oczy.
Zdjecia staramy sie robic z ukrycia, bo Indianki-goralki nie lubia byc fotografowane.
zawsze kiedy fotografuje obca osobe bez jej wiedzy i zgody, czuje sie troche jak zlodziej, ktory kradnie usmiechy, grymasy i gesty. Trudno jest sie tutaj wtopic w tlum bo dla miejscowych jestesmy Gringo. To oni widza kazdy nasz gest i ruch i czesto zaslaniaja twarze przed obiektywem.
Dzieci.
Od samego rana w calym Alausi widac mnostwo poubieranych w kolorowe mundurki dzieci. Sniade male rozwrzeszczane i radosne maluchy spogladaja na gringo z nieukrywana ciekawoscia. Chetnie pozuja do zdjec. Oprocz dzieci szkolnych widac na ulicach mnostwo maluchow zawinietych w chusty i noszonych na plecach lub piersiach matek. Te wieksze, ktorych matki pracuja siedza przewwaznie umorusane i usmarkane przy stolach oklolicznych barow, lub przy ulicy.
Przed wejsciem na peron spotykamy rodakow, bardzo sympatyczni spedzaja dwu tygodniowy urlop w ekwadorze. Podrozuja z przewodnikiem, a bez posrednia przyczyna ich obecnosci a Alausi jest alkohol, ktorego ich przewodnik kosztowal poprzedniego dnia tak mocno ze nie mogl odzyskac przytomnosci przed odjazdem pociagu z Riobamba. Maniana.
Pociag, ktory podjechal na peron troche nas rozczarowal. Wyglada jak jelcz z lat 70 na poklad przyjmuje 40 osob. Nikt nas nie uprzedzil, ze od dwoch lat w tym pociagu nie podrozuje sie na dachu. Powodem jest ciezar poprzedniego szynobusa z miejscami na dachu. Tak na prawde powod to brak remontow szyn i podkaldow zmusil linie kolejowa do ograniczenie ciezaru, bo po co maja rmontowac. Jestem wsciekly, bo wyobrazalem sobie, a malo tego blem przygotowany na kilkugodzinna podroz na dachu pociagu. w tym momencie, moja zimowa kurtka, rekawiczki i przepaska na glowe do konca podrozy zostana zbednym balastem.Oczywiscie zgodnie z przewidywaniem siedzimy obok nadpobudliwej i zarozumialej francuskiej pary, ktorej glownym zajeciem jest organizacje porzadku.
Pociag po kilku nieudanych pobach wbicia biegu poprzedzonych odglosami slizgajacego sie sprzegla i chrobotania kol zebatych powoli rusza. Pniemy sie pod gore podziwijac wpspaniale widoki gor i przepasci pod nami. Adrenalina zwiazana z jazda starym szynobusem po krzywych gdzie niegdzie przysypanych kamieniami torach ulozonych na butwiejacych i rozpadajacych sie podkladadach i do tego kilkuset metrowa przepascia pod nami wyostrza nasza wrazliwosc zarowno na piekno otaczajacej przyrody jak i na wysokosc.
zatzrymujemy sie 3 razy na fotki, rzeki oraz nariz del diablo- nosa diabla. Pociag ze wzgledu na duze spadki jedzie raz do przodu, raz do tylu.
Wracamy, do Alausi. Podsumowujac wartosci calej dzisiejszej eskapadzie nadaje fakt, ze kiedys tory i podklady nie wytrzymaja i wiecej wycieczek nie bedzie, sadzac po oplakanym stanie domow w Alausi koniec jest bliski.
odbieramy bagaze i za 2 usd wynajmujemy ciezarowke, ktora podwozi nas do Panamericany, gdzie mamy nadzieje zlapac autobus do Cuenca. Zdazylismy zjesc obiad, 4osoby za 10 usd i jak na zamowienie mamy autobus. W Ekwdorze autobusy zatrzymuja sie prawie wszedzie, ale na pewno na stacjach benzynowycch. Jedziemy wsrod niesamowitych widokow otaczjacych nas gor. Autobusem strasznia rzuca na wszystkie strony, ale duzo miejsca, lotnicze fotele, tv, muzyka. Jest dobrze. Jeszcze na stacji napelnilismy termos goraca herbata. Prubujemy sie napic, ale dziury, wyboje Panamericany oraz agresywny sposob jazdy skutecznie lacza herbate z podloga.
Okolo 20 wysiadamy na dworcu autobusowym w Cuenca. Niemal natychmiast po wyjsciu z autobusu podchodzi do nas dobrze ubrana i mila kobita oferujac hotel w centrum dzielnicy historycznej. Korystamy z oferty, pani organizuje nam duza taxowke. Hotel bardzo ladny, czysty, cena 8usd za osobe jest bardzo przyzwoita. Rozpakowujemy sie i idziemy na wieczorny spacer ulicami starego miasta Cuenca.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Gośka z Zielonej Góry
Gośka z Zielonej Góry - 2009-11-13 07:29
No czytam Cię Tomaszku zamiast porannej gazetki...z kawką w ręku:) Dziekujemy za te opowieści, bo drzemiąc później w pracy nad biurkiem może nam się przyśnić przynajmniej coś pięknego zamiast wrzeszczącego kierownika:) Buziaki dla Darii!!!!
 
karpowiczowa
karpowiczowa - 2009-11-13 07:32
witam i pozdrawiam,jeszcze raz przezywam wasza podroz,jest ciekawie -prawda.
 
 
yanosik
Tomasz Stepień
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 58 wpisów58 56 komentarzy56 197 zdjęć197 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.01.2013 - 31.01.2013
 
 
15.06.2010 - 15.06.2010