w Alausi wyladowalismy o 20, hotel o dumnej nazwie Europa, czysty, z ciepla woda.
miasteczko przepiekne, ale lata swietnosci ma juz za soba. nad polozonym w dolinie spiacym miastem wznosi sie kilkumetrowa podswietlona figura Chrystusa w koronie ciernowej. O tej porze w miesce zyje tylko jedna glowna ulica, przy ktorej znajduja sie knajpki, hotele, dworzec kolejowy i autobusowy. Sprawdzamy czy na dworcu jest jakakolwiek informacja, na temat godzin odjazdow pociagow, ale oczywiscie nie ma nic oprocz szyn i budynku.
Miejcowi , albo sa mocno pijanie i belkocza, albo udaja bo nic nie wiedza, pewne jest tylko to, ze dworzec jest czynny od 8 rano.
Budzujemy po miescie, przepiekne kolonialne uliczki z derwnianymi balkonikami, wszystki bardzo strome. Wiekszosc budynkiow znajduje sie niestey w oplakanym stanie, a wiele ma tabliczki ' na sprzedaz.
Ponad dachami dostrzegamy oswietlone wieze kosciola. plac przy ktorym stoi kosciol ma adbany, ukiwiecony i obsadzony przycietymi drzewami ryneczek. W centralnym miejscu stoi pomnik kobiety symloizujacej wolnosc, pod sciana jakiegos bohatera narodowego.
Wracamy do hotelu, sen umila nam co chwila wlaczajacy suie alarm, pozniej pianie kogutow. Szczepan ' poswiecil sie i juz od 7.30 stoi pod dworcowa kasa. przed nim tylko kilka osob. Wczorajsza wydawalo by sie jedyna pewna informacja, dzis juz nie jest pewna. Dworzec otwieraja o 08.30 . kolejaka, pomimo, ze tylko kilkuosobowa zostaje zdyscyplinwana, przez modego straznika kolejowego, ktory wymachujac gazem w jednej dloni nakazuje wszystkima stanac gesiego. Razem zauwazamy, ze w tym kraju stanie w kolejce musi byc przepisowe.
Na poczatku troche mnie dziwi straznik, jego ubior i wyposazenie, kolt przytroczony do kamizelki, palka i gaz, zupelnie nie rozumiem, po co. Zrozumialem, juz pochwili, ze ma onbronc turystow przed turystami. Obserwujemy dwojke podstarzalych francozow, ktorzy wdaja sie w awanture kto, z 8 osob pierwszy ma nabyc bilet' ot bezczelne stare dupki. Wzwiazku z tym, ze wykumali, ze Leszek mowi po angielsku caly gniew skierowali w jego kierunku. Kolega poradzil sobie zachowujac spokoj angielskiego gentelmena.
W tej chwili odbywamy maly miting w kawiarence i wytmieniamy doswiadczenia. Daria o poszukiwanu znaczkow pocztowych, ich zdobycier graniczylo niemal z cudem. po godzinnych poszukiwaniach dopiero czlowiek z radia udzielil odpowiedzi i pomocy przy ich nabyciu. W zwiazku z tym spodziewajcie sie pocztowek!!!!!!!!!!!!!!!!1