Geoblog.pl    yanosik    Podróże    Ekwador Peru    droga konkwiskadorow i amazonia
Zwiń mapę
2009
08
lis

droga konkwiskadorow i amazonia

 
Ekwador
Ekwador, Misahuallí
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11663 km
 
Dzien trzeci rozpoczynamy tradycyjnie wspolnym sniadaniem w Caymanie, jak zwykle rano pojawia sie pani Halina, tym razem z mezem Walterem, naszym kierowca i przewodnikiem na nastepne 3 dni. Krotkie pozegnanie i ruszamy w dlasza droge suzuki Wlatera. Jescze quito spod pomnika Fransisco de Orleana Walter pokazuje nam panorame miasta z widokiem na Guapulo- kosciol franciszkanow oraz stara droge konkwiskadorow, ktora wyruszyl Orlleana by zamiast zlota zapisac sie w historii jako pierwszy czlowiek, ktory przeplynal Amazonke, a co najwazniejsze przezyl podroz. Panorama jest niesamowita, polozone w wawozie miasto, pdzielone wijacymi sie drogami i mnostwo zieleni. Chwile pozniej ogladamy kapiacy zlotem klasztor i kosciol Gualupo kilka fotek i ruszamy dalej droga konkwiskadorow. Walter serwuje nam duza porcje informacji o kraju, zwyczajach, przyrodzie i historii. Dowiadujemy sie, ze Quito ma 3 mln ludzi, a tuz przy drodze powstaje nowe lotnisko, ktorego pas nie bedzie dlugi na 3600 m , a 4000 m, nowe llotnisko bedzie polaczone z miastem 3 drogami i pierwszy samolot wyladuje nan im w 2010 r..
Walter jest rdzennym Ekwadorczykiem, a z wyksztalcenia geologiem, po AGH, jest dumny ze swojego kraju i z pasja potrafi o nim opowiadac. Dowiadujemy sie mni. , ze oprocz zlota indianie Quitus Cara wydobywali tez obsydian kryszal sluzacy do wytwarza nie narzedzi, broni i przedmiotow uzytkowych.
Szklonictwo jest obowizakowe naucza sie 2 jezykow obowiazkowo hiszpanski i lokalny rozny dla plemion, regionow i prowincji. Pierwsze, 6 klas do niedawna prowadzil monoprofesor, dzis zajecia prowadzone sa tj. U nas przez kilku nauczycieli, obowiazkowe jest tez gimnazujm i szkola srednia.
Opowies Waltera przerywa perspektywa na wulkan Antisana, pokryty lodowcem stanowi glowne zrodlo wody dla Quito. Zatrzymujemy sie Gps pokazuje 4100 m, spacer zdjecia, z widokiem szczytu wulkanu, ktory na chwil wylamnia sie z posrod chmur. Jestesmy na przeleczy, najwyzszym pkt. Drogi konkwiskadorow, tyle ze nie pieszo i konno. Niedleko z tad jest wejscie na stara droge Inkow po ktorej 600 lat temu chascis - biegacze przenosili informacje z Cuzco oddalonego o 1600 km, taki przekaz trwal 8 dni,Droge chaskis oraz treking na Cotopaxi mam nadzieje przejsc nastepnym razem.
Zjezdzamy w dol, na okolicznych wzgorzach i dolinach mnostwo pasacych sie krow, koni. Pola sa uprawiane i zadbane, wygladaja niesamowicie kontrastujac z gorami i dzungla. W tym rolniczym rejonie produkuje sie mleko i sery. Zatzrymujemy sie dwukrotnie by skosztowac serow i obejrzec rodzinne mikro mleczarenki. Piejmy kawe w restauracji Dona Maria robimy fotki i ogladamy zbiorniki wody dla Quito. dalej wzluz drogi pojawia sie rurociag, ktorym plynie wydobywana w Ekwadorze ropa. ropa, zloto, woda, banany, kakao, kawa, owoce morza oraz naturlana nie do konca zbadanaprzyroda stanowia bogactwo tego malego kraju. Wsystko to w polaczeniu z zachowana odrebnoscia plenienna, regionalna, kulturowa i rasowa czyni Ekwador pieknym, wpomniec nalezy o roznorodnosci klimatycznej, gory, morze i dzungla.
Kolibry.
tuz przy drodze, zatrzymujemy sie na kawe w parku z kolibrami. Malenkie, kolorowe, ruszaja skrzydelkami tak szybko, ze wydaje sie nam ze niemal stoja w powietrzu. Nie mozemy sie na nie napatrzec, ale czas goni jeszcze dzis musimy dotrzec do Misachaualli.
Docieramy do miasta Cosanga, to rowniez nazwa doliny i koniec drogi orleany. Historyczna postacia tej miejscowosci jest Jumandi indianin partyzant Manca Inki , straszliwie doskwierajacy konkwiskadorom. Miejscem jego pamieci jest zwiedzana przez nas jaskinia ze strumieniem plynacym wewnatrz. W strumieniu zyja slepe ryby nietoperze, a na jego wodach tuz za jaskinia urzadzini lokalny aqua park.
Jeszcze przed wizyta w jaskini odwiedzamy osrodek dla zwierzat odzyskanych od przemytnikow. Tam po raz pierwszy spotykamy ptaki i zwierzeta. Towarzyszem naszego spaceru jest mlody, wscipski i niesformy ostronos. ogladamy, malpy papugi, pekari i guanta.
Guanta, tilapia, chantacuro- robaki stanowia notabene nasz dzisiejszy lunch, ktory spozywamy w indianskiej ,,restauracji,, w Cosanga.
indianie z rejonu Cosanga uprosili miejscowe wladze, aby pozwolily im sprzedawac ich lokalne potrawy.
indianki przywdzialy czepki i fartuchy, rodziny postawily drewniane budki i na zasadzie minga -spoldzielni zarabiaja pieniadze. Minga polega na tym, ze rodziny i wioski zmieniaja sie co miesiac w prowadzeniu lokali. System jest bardzo dobry bo Indianie staraja sie zarobic jak najwiecej i w ciagu miesiaca praca nie jest w stanie ich znudzic i zmeczyc po miesiacu wracaja do dzungli.
w restauracji, w ktorej siedza tubylcy przy kuchni krzata sie mamma, a tata ugania sie z lisciem palmowym za muchami niebaczac na klienotow. Po krotkiej naradzie zamawiamy chantacuro- robaki palmowe pieczone w lisciu bijao, inspiratorem spozywania robako jest Daria. Reszta towarzystwa lacznie ze mna ma co do tej potrawy mieszane uczucia, jednak nasza meska ambicja nie pozwala nam zostac w tyle. Robaki sa chrupiace i maja smak grzybow. Nasz sposob ich spozywania z ekspozycja nadgryzionego robaka do pamiatkowego zdjecia pobudza apetyty indian zagladajacych przez okno do tego stopnia ze dorosli zamaiaja, a dzieci placza i awanturuja sie bo ,, chantacuro,, oprocz robakow zjadamy rybe tilapie-Leszek nie smialo probuje, a Szczepan natychmiast zamawia bo ryba jest wysmienita, ja kosztuje rosolu z guanta do tego 2 danie z guanta (taki duzy gryzon) do tego maniok, ostry sosik i oczywiscie chicha.
Nasz obiad stanowi nie lada atrakcje dla miejscwych dzieci i indianek, ktorych grupa towarzyszy nam podczas psosilku zagladajac przez okno. Nasza uwage przyciaga mala piekna umorusana dziewczynka Nina Tamia czyli w tlumaczeniu ogien i deszcz, robimy jej serie fotek, Szczepan bierze ja na rece. Przed wyjazdem kucharka i babcia Nina Tamii prosi nas zebysmy zostali chrzestnymi malej, a chrzest bedzie na swieta. Niestety musimy odmowic, indianka nie rezygnuje i namwia Waltera.
Po obiedzie jedziemy dalej przez stolice prowincji Napo 60 tys. miasto Tena, Teno to rownierz nazwa rzeki po ktorej na zajutzr mamy plynac.
Po 19 docieramy do Mischaualli. Kwaterujemy sie we francuskim hoteliku, nazwa francuski nie ma mic wspolnego z francja, ale za to jest basen i piekna zielen. Kolacja gbuata, lemoniada, nieudana proba wysania poczty i sen sprawiedliwych zmeczonych ludzi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Sony
Sony - 2022-07-30 12:46
Jak ekscytująco napisana. Jest kontynuacja?
 
 
yanosik
Tomasz Stepień
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 58 wpisów58 56 komentarzy56 197 zdjęć197 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.01.2013 - 31.01.2013
 
 
15.06.2010 - 15.06.2010