Treking Silkantay i Machu Picchu.
Po przejsciu u podnoza Silkantay i 22 km marszu przez dzikie, sliskie, kamieniste i strome sciezki nastepne dni trekingu z odleglosciami 18- 20 km wydawaly sie dziecinna igraszka.
Po zejsciu w dol noce tez staly sie cieplejsze. Najwiekszym utrapieniem staly sie moskity. Male prawie nieauwazalne, ale bardzo kasliwe. Niebawem cala naa trojka pomimo uzywania plynow i sprayu przeciw moskitom jest obsypana sladami ukaszen.
Poranki sa chlodne, wstajemy o 4 budzeni kubkiem goracej herbaty postawionym w przedsionku namiotu i miseczka cieplej wody do mycia. Szybkie pakowanie , sniadanie i wyjscie z bazy przed wschodem slonca to swieta zasadsa, bo im slonce wyzej tym powietrze i ziemai sa cora bardziej nagrzane, a to nie sprzyja wedrowce. Nasz szlak prowadzi wzdluz rzeki przez dzungle. Ogladamy,motyle, kolibry, kwiaty i zwariowana zielona platanine drzew,krzewow, korzeni i kwiatow. Czasami gdzies w zielonej gestwinie przemknie ptak, lis, czasami przeleci chmara krzykliwych papug. Jednak to co nas zachwyca, to wodospady poprzetykane ogromnymi katedrami kamieni. Nad kaskadami splywajacej z gor wody przewieszone sa male i urokliwe mostki. Czasami ujscia potokow przechodzimy w brod. Dzungla dookola pachnie desczem i ziolami, a ziemia na zboczach gor mieni sie srebno zlotymi odcieniami. Trudno dostrzec to wszytsko w marszu, wiec czesto zatrzymujemy sie, popijamy wode, zjadamy dzikie poziomki i napawamy sie otacajaca nas dzika zielenia i jej odglosami.
Nastepny dzien, w ktorym mamy dotrzec do Aqua Caliente- pod
Machu Picchu w trase idziemy bez Dlugiego, bo po stromych zejsciach dominujacych przez ostatnie 2 dni bola go kolana.
Wedrowke rozpoczynamy o 5.30. W czasie ponizej 2 godzin pokonujemy 8 km z przewyszeniem 850 m i docieramy na Camino del Inca. NAszym oczom w oddali ukazuje sie Machu Piucchu. Z miejsca gdie jestesmy widac tylko kilka poprzecznych kresek- tarasow MP oraz Gorujace nad MP Wayna Picchu i Machu Picchu Montain.
Eby dotrzec do dzisiejszego celu podrozy musimy przejsc jeszcze 10 km i zejsc w dol 1200 m, po sliski, stromym i blotnistym zboczu. Wbrew pozorom dzisiejsze zejscie w dol jest najbardziej wymagajacym i trudnym odcinkiem kilkudniowej wedrowki. Po 2 godzinach docieramy do bazy. Nasz przewodnik jest zmeczony - chyba bardziej od nas, ale chwali sie kolegom, ze dzisiaj pobil rekord czasu - trasa przewidywana na 6-7 godzin zostala zakonczona przed uplywem 4. My dzieki temu mamy czas na spokojne wypicie piwa w barze na stacji kolejowej.
W dniu dzisiejsym zgodnie z planem zegnamy kucharza naszej grupki Rene. Rene indianin Kechua wraz ze swoim pomocnikiem towwarzyszyl nm od poczatku trekingu. Sobie tylko znanymi metodami i sposobami zaskakiwal nas wykwintnymi posilkami, skaldajacymi sie z 3- 4 dan i deseru. Rene caly swoj kucharski warsztat i produkty nosil w dwoch duzych workach wraz z butla i palnikiem gazowym.Ten ekwipunejk pozwalal mu na totalnym odludziu przygotowac obiad - np. Steki, surowki, ry do tego zupke i np. Ciasto a'la tort oblane galaretka. Wszystko to podane 5 gwiazdkowa oprawa, w serwetkach i na nierdzewnych talerzach. Rene mial jeszcze jeden widoczny na pierwszy rzut oka walor- prawdziwie indianska twarz z orlm nosem i profilem, ktory bez konkurencyjnie wygralby wszystkie kasatingi na role charakterystyczne.
Zegnamy Rene wreczajac mu w podziekowaniu suty napiwek.
Spoceni i zakurzeni wsiadamy do pociagu- jedziemy do Machu Picchu. Mocno nie pasujemy do wykwintnego towarzystwa w pociagu, ale jakos nam to nie przeszkadza.
W MP logujemy sie w 3 gwiazdkowym hotelu z ciepla woda, czysta posciela i skorzanymim kanapami w holu. W eleganckich wntetrzach hotelu czujemy sie bynajmniej dziwnie i jakos nieswojo, ale cieply prysznic i czysta posciel zamiast miseczki z woda i waskiej,podlej karimaty w namiocie natychmiat przywracaja nas do cywilizacji.
Ostatnia kolacja z naszym przewodnikiem przebiega bez zbeednych komentarzy, krotko, sprawnie ustalamy plan na nastepny dzien orazpodejmujemy decyzje o tym, ze po MP nie wracamy do Cusco, ale zostajemy w Ollaytamtambo, zeby nastepnego dnia zwiedzic inkaska twierdze i pojechac do Pisaq.