Cusco i Silkantay.
Silkantay to szczyt o wysokosci 6280 m. Nasz glowny punkt pobutu w Cusco to wizyta w Machu Picchu. Tym razem jednak do MP mamy dotrzec szlakiem Silkantay, piec dni marszu gorami, 70 km do pokonania, najwyzszy punkt ntrasy na wysokosci 4650 m, spanie w namiotach, i wejscie ma MP przez brame slonca.Dzienne odcinki wahaja sie od 16 do 22 km, z przewyseniami 1200 i zejsciami -po 1500 m w dol.
Startujemy Cusco o 3,30 rano. Zbiorka na placu w centrum, troche balaganu organizacyjnego ale koniec koncow, docieramy do Mollepata. Ruszamy w gory.
Przed wyjadem glowny bagaz zostaweiamy w hotelu, a ekwipunek na 5 dni dzielimy na day pack i bagaz do transwportu dla poretrow, o wadze nie wiekszej niz 8 kg.
Nasz marsz rozpoczynamy w sdpokojnym spacerowym tempie.Przywyczajamy sie do marszu, wysokosci, ekwipunku i kiji trekingowych.Zawijasami gorskich sciezek po 3 godzinach dochodzimy do punktu widokowego, na ktorym po raz pioerwszy widzimy osniezony szczyt przy Silkantay i rozciagajace sie pod nami dolimny. Widzimy chmury i pod nami i nad nami.
Dalej idziemy wzdlu potoku, i caly czas lagodnie w gore i w gore.Po nastepnych 2 godzinach docieramy do bazy u podnoza Silkantay. Tam czeka na nas ekipa z herbata i lunchem przy wczesniej przygotowanych namiotach. Po lunchu dlugo przygladamy sie osniezonym monstrualnym szczytom nad nami, wslychujemy sie w trszaski i grzmoty towarzyszace schodzacym lawinom,. Na niebie dostrzegamy kilka szybujacych kondorow. Znuzeni marszem i wyciszeni bezkresem przestrzeni i sielskim spokojem zapadamy sie w twarde maty malych namiotow spimy do kolacji. Blogo tez zasypiamy po kolacji, ale teraz czujemy, e jest bardzo zimno i bardzo twardo.
W nocy mamy przymrozek, wstajemy sztywni i zmarznieci.- pobudka o 5 sniadanie o 6 i wyjscie 6.30