Palaza de Armas w Cusco.
Nuda, nic sie nie dzieje, patrzymy w prawo, patrzymy w lewo troche na dol, troche w dal. Patrzenie jest zdecydowanie bardziej przyjemne jezeli tej nudzie towarzyszy zimne zchlodzone piwo Cuscenia. Siedzimy na balkonie jednej z knajpek przy Plaza de Armas w Cusco. Przed nami katedry, zielen i tlumy turystow. wlasnie wyszlismy z przepelnionej kosztownosciami katedry w Cusco. Odpoczywamy przed trekingiem Silkantay. Do Cusco przyjechalismy nocnym autobusem z Puno. Lini Cruz del Sur zapewnia najwyzszy poziom uslug przewozowych, w autobusie czujemy sie jak na pokladzie samolotu. Serwis, rozkladane fotele, koce, zasloniete okna, toalety.
Do uzupelnenia widoku z okna restauracji wprowadamy regionalne menu i niezapomniane walory smakowe. Na stol podano nam zestaw potraw regionalnych , lame, kurczaka, ryby, ale wiodaca pozycje zajela na podany polmisku swinka morska.
Po udanej konsumpcji przylaczamy sie do wszystkich wegetarian i przyjaciol zwierzat- TEZ LUBIMY SWINKI MORSKIE- sa takie slodkie..... , ale my dla zabicia slodkiego smaku uzywamy pieprzu, soli i musztardy. Konsumpcja Swinki Morskiej to nie lada swieto, wiec na ta okoliczosc Gregor ogolil twarz, a Dlugi glowe.
To blogie i syte lenistwo upragnione od kilku dni dokladnie spelnia nase oczekiwania i wyobrazenia na temat pobytu w stolicy Imperium Inkow.
Siedzimy, patrzymy,podziwiamy, i delektujemy sie spokojem, brakiem pospiechu. Dzisiaj nie musimy juz nic robic, mozemy pojsc na Saccsyahaman lub biura turystycznego.