Lawica Poznan
Pomysl urodzil sie na Kubie, a dokladnie w Varadero gdzie w lisopadzie 2011 roku podczas podrozy katamaranem po blekitnych wodach zatoki oswiadczyny mlodego kanadyjczyka przyjela piekna usmiechnieta moldawianka. Chlopak wskoczyl do oceanu i wyplynal z zareczynowym pierscionkiem umieszczonym w morskiej muszli. Ku uciesze wszystkich pasazerow, kleknal przed swoja wybranka i wcisnal jej na palec ow symbol milosci, po czym zapytal czy zostanie jego zona. Ogolny aplauz otoczenia nie pozostawil Mlodej wiekszego wyboru. Niekonczace sie toasty, brawa i usmiechy byly wspanialym dodatkiem do naszego polsko-moldawsko-kanadyjskiego dialogu prowadzonego po rosyjsku, angielsku i hiszpansku. Zenon najwyrazniej wzruszony cala sytuacja oznajmil ze w przyszlym roku jego corka Olga wychodzi za maz za hindusa, a slub odbedzie sie w Indiach. Po kilku toastach i nie malej ilosci Cuba Libre oczywiscie ustalilismy ze jedziemy do Indii razem. Minal rok i wlasnie siedzimy w samolocie Lufthansa. Nasz cel podrozy to Dheli, pozniej Kolkata, gdzie odbeda sie uroczystoci weselne. Przygotowanie do wyjazdu sprowadzilo sie niestety do 15 minut w trakcie ktorych spakowalem do torby garnitur na wesele i kilka uniwersalnych ulubionych i znoszonych juz ciuchow z mojej podrozniczej szafy. Na to wpadl przewodnik National Geografic i oczywiscie sprzet foto. Wlasciwie do samego dnia wyjazdu prowadzilem sam ze soba walke jechac-nie jechac. Nie jechac bo problemy, bo firma, bo rodzina i Olo i Franek. Jechac bo to moje ukochane podroze, nowi ludzie, nowe mysli wrazenia i skojarzenia. Jechac bo to tylko 11 dni, bo nic lepiej nie zabija stresu i zmeczenia, bo dopiero z perspektwy innego swiata i 6 tys. km bede mial szanse nabrac dystansu do ostatnich wydarzen, problemow i planow na przyszlosc. Tak oto dzieki wsparciu Darii i odrobinie czystego szlenstwa siedze w samolocie skad nie ma juz odwrotu. Nasza weselna ekipa sklada sie z 7 osob i bez watpienia bedziemy egzotycznym dodatkiem do slubnych uroczystosci.